Poranek jak zwykle - pobudka, budzenie dzieciaków, zaprowadzenie młodszego do szkoły.
Później rower - nędzne 17 km na ostrym kole.
Szybko prysznic i dentysta. Muszę się jeszcze umówić na wyrwanie zęba (nie warto go ratować).
Wróciłem i uciąłem sobie drzemkę. Później po młodego do szkoły.
Na koniec po warzywa do sklepu i do Lidla po bułkę dla młodszego (upatrzył sobie akurat te bułki).
Dzień minął a ja mam wrażenie, że nic nie zrobiłem a dzień trwał godzinę.
No comments:
Post a Comment