Sunday, December 9, 2012

Podwyżka VAT 2013

Obudziłem się rano i wyjrzałem za okno - na zegar na wieży kościoła stojącego tuż przy moim bloku. Pora wstawać! Wyszykowałem się i wyszedłem na zakupy. Minąłem kościół, skręciłem w prawo mogąc po drodze podziwiać nowoczesną architekturę pozostałych kościołów wyróżniających się od szarych betonowych bloków z wielkiej płyty. Doszedłem do biedronki i spojrzałem na bułkę kosztującą 28 groszy. Po podwyżce stawki VAT ta sama bułka będzie kosztować co najmniej 10% więcej! Jak nic z 31 groszy (pewnie więcej). Zapłacę za:
  1. wyższy podatek dla rolnika uprawiającego zboże
  2. droższy transport zboża do młyna
  3. droższą usługę zmielenia zboża na mąkę
  4. droższą usługę sprzedaży mąki piekarzowi
  5. droższą usługę pieczenia bułki (droższa elektryczność i cała reszta)
  6. droższą usługę dostawy bułek do sklepu
  7. powiększoną o dodatkowy 1% cenę bułki
A przecież to nie wszystkie koszty w łańcuszku, które zapłacą większy podatek. Zakup nowego sprzętu będzie trudniejszy ze względu na większe koszty (ciekawe jak sobie z tym poradzą profesje zwolnione z VATu). Wtedy spojrzałem na swoje papiery... Płacę całkiem spore podatki. Te pieniądze idą na ciągle rosnącą obsługę biurokracji, agentów Tomków, ZUS i pieniądze dla ciepłych posadek w budżetówce (fakt, że często za niskich w stosunku do odpowiedzialności). Dużo większa część znika pewnie na różnego rodzaju przekrętach, funduszach kościelnych, toruńskich wydawnictwach amber-gold-veritatis*, działalności dobroczynnej wspomagającej biedne kościoły (a tych przecież jest coraz więcej), pieniądzach oddawanych kościołom (którym skarb państwa oddaje co bogatsze miasta ponieważ kiedyś na tym terenie było coś związanego z kościołem). To tłumaczy dlaczego zamykamy szkoły, redukujemy finanse na oświatę i zwalniamy nauczycieli, oszczędzamy na szpitalach (ich stanu chyba nie trzeba komentować), nie remontujemy dróg publicznych (chyba, że te przed kościołem), mamy nieznikający fundusz kościelny, rozważamy dodatkowe podatki na rzecz kościoła. Wtedy pomyślałem: a co gdybyśmy opodatkowali kościół tak jak to jest ze świadczeniami dla wszystkich-poza-kościołem? Gdybyśmy ograniczyli wpływ kościoła katolickiego (bo o tym cały czas piszę) na nasze państwo? Gdybyśmy pałace kościoła, ZUSu i podobnych przeznaczyli na lokale socjalne oraz domy spokojnej starości a bezdomnych zatrudnili za zaoszczędzone pieniądze w tychże? Możnaby też pozamykać sklepy monopolowe, których wszędzie pełno - w Szwecji jest zwykle tylko jeden na wieksze miasto i jakoś dają radę. Ciągle rosnącą biurokrację ograniczajmy stopniowo. Powstały fajne platformy typu ePUAP choć większości spraw przez nie nie załatwimy. A może by pozwolić petentom na ocenianie gdzie widzą największe błędy w e-urzędach i które przepisy są ich zdaniem bublami prawnymi? Na tej podstawie uprościmy prawo i damy ludziom większy i odczuwalny wpływ na funkcjonowanie państwa (przecież mamy demokrację... dlaczego duże korporacje i kościoły mają sterować państwem???). A jak się nie uda to trzeba by wyjechać do milionów polaków, którzy już opuścili gnijący system rzeczypospolitej polskiej (celowo pisane z małych liter ponieważ to już nie ta sama Polska za którą walczyli nasi przodkowie). Skrót: Kasa idzie na kościół, biurokrację, przekręty. Zamiast podnosić podatki zmniejszmy wydatki, opodatkujmy kościół (katolicki i inne) i dajmy obywatelom większy i odczuwalny wpływ na rozwój państwa. Ostateczny komentarz... Gdy obywatele ujrzą swój wpływ na państwo to może zrozumieją, że "program" kandydatów do urzędów nie może wyglądać jak "zmniejszę podatki i dam wszystko wszystkim" bo aby komuś dać komuś innemu trzeba zabrać (i zabierając komuś 1% VAT komuś innemu tę kasę dajemy).