W ostatnich dniach zajmowałem się:
- Marnowaniem życia grając w manor lords na PC
- Manor lords to symulacja (sim city) stawiająca na realizm i wysoki poziom trudności. Spędzasz w grze dużo czasu i jedyne co masz to symulacja rzeczywistości. Ani dzieci tym nie nakarmisz, ani dla społeczeństwa nic nie zrobisz. Równie dobrze dla własnej przyjemności możesz się upijać albo ćpać. Na plus grafika, animacje i mnogość parametrów. Na minus interfejs (często nie wiadomo jak co działa - autorzy pewnie zrobią samouczek ale to jak sprzedawanie długopisu który nie działa i samouczek jak używać ołówka zamiast).
- Marnowaniem życia grając w grounded na xbox i PC
- Ciekawa gra od studia microsoftu bazowana na filmie "kochanie, zmniejszyłem nasze dzieci". Niestety wysoki poziom trudności i duża ilość pracy aby cokolwiek w grze zbudować sprawiają, że to kolejny zjadacz czasu. Postanowiłem skorzystać z cheatów aby poznać grę i jej fabułę. Duży świat (cały ogród) który zawiera część naziemną oraz podziemną nie ułatwia rozgrywki.
- Modelami językowymi - zrozumieniem jak działają
- Przypomnieniem języka python
- Zrozumieniem jak od sztucznych neuronów, z którymi miałem do czynienia, świat przeszedł do dużych modeli językowych i jak one działają. O tym kolejny post.
- Jestem w trakcie rekrutacji do dwóch firm... Troszkę niefajnie się czuję z tym, zę do dwóch jednocześnie startuję (tym bardziej, zę w obydwu fajni ludzie i ciekawe tematy) ale działam nieco pod naciskiem żony a rekrutacja ciągnie się strasznie (gdyby nie opóźnienie w pierwszej to bym z drugą nie rozmawiał). Gdybym wiedział że któraś z tych opcji będzie OK to bym drugą już uciął żeby nie marnować ich czasu. Czas to pieniądz.
- Prywatne:
- Spokojny dzień w domu
- Obejrzałem z żoną jakiś film (nie byłem świadom ale żona wykupiła 5 subskrypcji na platformach streamingowych i używa ich od kilku lat)
- Starszy syn pojechał na hulajnogę a później był na spacerze z koleżanką
- Byłem z młodszym synem na nauce jazdy na rowerze i jest OK ale ruszanie nadal do opanowania
- Odinstalowałem path of exile. Grałem w tę grę od wczesnej bety i gra była OK. Teraz gra zawiera masę zawartości i stała się straszliwie skomplikowana i cierpi na tzw. "power creep", tzn. coraz potężniejsze przedmioty sprawiły, że poziom trudności też rośnie i przedmioty kiedyś dobre teraz są coraz częściej bezwartościowe. Nadal mnie fascynują pewne jej aspekty ale chyba czas na (już kolejną) przerwę.
- Duży poziom złożoności a jednak zachowanie balansu to nie lada wyzwanie.
- Olbrzymia zawartość i model free-to-play.
- Większość płatnych rzeczy to te kosmetyczne. Niestety niektóre płatne dodatki wpływają na grę bardzo mocno a część z nich została dodana jako elementy bez których gra w modelu free-to-play staje się co najmniej trudna.
- Odinstalowałem arcanum. Trzymałem z sentymentu i dla muzyki. Ale nigdy nie uruchomię a nawet gdybym to zrobił to tylko z cheatami bo nie chcę na gry marnować życia.
- Taki mój osobisty bullshit: Powoli czyszczę komputer ze zbędnych rzeczy. Porządkuję. Muszę oczyścić życie. Zawodowe i prywatne. Nie piję (studenckie czasy za mną), nie palę (po byciu biernym palaczem w dzieciństwie), nie ćpam (i nigdy nie ćpałem). Czas na powrót do sportu (którego brak ze względu na rodzinę). Muszę znajdować czas na własne zainteresowania (nie tylko teraz ale również będąc w pracy). Czas dla rodziny - szczególnie dla starszego syna, który jest tzw. "szklanym dzieckiem", tzn. ofiarą swojego młodszego nadaktywnego brata, który wymaga opieki przez cały czas. Podobno w życiu powinny się liczyć praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele i umysł (z tym ostatnim mam problem jak to przetłumaczyć). Odnoszę się do przemówienia Briana Dysona. Dla mnie praca była zawsze ważna - dzięki temu mogę utrzymać rodzinę. Rodzina? Skomplikowane. Jestem wdzięczny dwóm osobom w moim życiu, ponieważ mi pomogły. I mam szereg osób, za które jestem odpowiedzialny. Zdrowie? Mocno ucierpiało i zawsze było na dalszym planie - teraz ponoszę tego konsekwencje (a właściwie od kiedy byłem nastolatkiem... ponownie skomplikowane). Przyjaciele? Nie posiadam (a nieliczni z którymi mam jeszcze jakiś kontakt... kontaktujemy się rzadko i wszyscy mamy masę swoich spraw na głowie). Umysł? Dusza? Nie wiem jak to określić. Ja sam zawsze byłem gdzieś poza listą priorytetów... może czas to zmienić?
- Muszę wykombinować jak utemperować młodszego syna i umożliwić mu zapanowanie nad emocjami. To, że ja sobie z tym dałem radę (być może nawet przesadnie) nie oznacza wcale, że on też da radę.
No comments:
Post a Comment